Hetmani koronni i litewscyNowożytnośćRzeczpospolita Obojga Narodów

Utracona szansa

Na początku XVII wieku Rzeczpospolita odniosła jedno z najbardziej niezwykłych zwycięstw w swoich dziejach. Na Zamku Królewskim bił pokłony przed polskim królem niedawny car Moskwy, nowym władcą carstwa Rosyjskiego był polski królewicz, a Korona miała szansę zostać potęgą, przed którą na twarz upadałby sułtan turecki i całe Imperium Osmańskie. Ale właściwie jak do tego doszło?

Okres między rokiem 1584 a 1613 był w carstwie Rosyjskim czasem wielkiej smuty. Za jej początek uznaje się śmierć cara Iwana IV Groźnego, którego polityka wewnętrzna doprowadziła do wyniszczenia gospodarczego kraju. Na kryzys wpłynęły również lata nieurodzaju i głodu oraz walka o władzę za panowania syna Iwana IV, Fiodora. Następca Fiodora, Borys Godunow, starał się uspokoić sytuację w państwie. Jego rywalem stał się jednak w pewnym momencie rzekomy syn Iwana IV, Dymitr zwany Samozwańcem. Dla swych planów zdobycia tronu moskiewskiego uzyskał Dymitr poparcie wojewody sandomierskiego, Jerzego Mniszcha, króla Rzeczypospolitej, Zygmunta III Wazy, a także nuncjusza papieskiego, bpa Klaudiusza Rangoniego. Po jego stronie stała też opozycja moskiewska. Po śmierci Godunowa, w 1605 r., założył carską koronę. W kolejnym roku poślubił córkę wojewody sandomierskiego, Marynę Mniszchównę. Nie rządził jednak długo. W tym samym roku został zamordowany, a jego następcą stał się Wasyl IV Szujski.

Przypadkowy krok milowy

Wydarzenie, które otworzyło Polsce drogę do niebywałej wielkości, stanowiła zwycięska bitwa pod Kłuszynem. Ale jaka właściwie była jej geneza? W tym momencie cofnąć należy się o prawie 100 lat. W latach 1512 – 1522 Korona Polska toczyła wojnę z Księstwem Moskiewskim. Najbardziej znany moment tego konfliktu to wygrana przez nas bitwa pod Orszą w 1514 roku. Jednak de facto najważniejszym wydarzeniem wojny była utrata przez Rzeczpospolitą Smoleńska. Stanowiło to ogromną stratę, gdyż miasto było strategiczną twierdzą broniącą wschodnich granic Litwy. Ze względu na jego kluczowy charakter, odzyskanie Smoleńska stało się dla nas niezwykle istotnym celem. Niespełna sto lat po zdobyciu miasta przez Moskali, polskie i litewskie rycerstwo próbowało odbić twierdzę. Na pomoc obrońcom ruszyła armia moskiewska. Aby ją zatrzymać, spod Smoleńska wyruszył hetman Stanisław Żółkiewski wraz ze swymi podkomendnymi. 25 czerwca 1610 r. rycerstwo polskie rozpoczęło oblężenie miejscowości Carewo Zajmiszcze, w której znajdowało się 8000 Moskali. Stamtąd, w nocy z 3 na 4 lipca, wyruszyło prawie 3000 wojsk polskich. Skierowały się one w stronę Kłuszyna, gdzie stacjonowały główne siły pod dowództwem brata carskiego, wielkiego kniazia Dymitra. O świcie, między Pirniewem a Prieczystoje (kilka kilometrów na południowy zachód od Kłuszyna), ok. 2500 kawalerzystów (głównie husarzy) oraz ok. 200 piechurów stanęło naprzeciw blisko 40 000 Moskali, Szwedów i „niemców”, czyli ludzi, których mowy nie rozumieliśmy. Różnica w liczebności między stroną polską a moskiewską była więc ogromna. Zwycięstwo nie wzięło się jednak z przypadku. Polacy zyskali informacje,  m. in. o liczebności i rozmieszczeniu sił wroga, od uciekających stamtąd żołnierzy, którym zalegano z żołdem. Dodatkowo sprzyjało nam ukształtowanie terenu. Pole bitwy wyglądało następująco: płaskie pola i łąki, z prawej strony ograniczone rzeczką, z lewej zaś – lasem. Utrudnienie stanowiły natomiast płoty postawione przez miejscowych chłopów pomiędzy leżącym tam wioskami. Bitwa trwała, w upale i z daleka od polskiego zaplecza logistycznego, 5 godzin. Najbardziej zaciekłe walki toczyliśmy ze Szwedami i „niemcami”. Moskale zachowywali się pasywnie, choć to im powinno najbardziej zależeć na obronie ziem. Po stronie polskiej zginęło ok. 80 rycerzy i 200 koni. Po drugiej zaś starty były większe. Poległo od 200 do 700 „niemców” i od ponad tysiąca do kilku tysięcy Moskali, z czego zdecydowana większość w obozowisku, do którego wdarli się Polacy, jak również w trakcie ucieczki przed wojskami koronnymi. Polskie i litewskie rycerstwo zdobyło artylerię oraz chorągwie wroga.

Bitwa pod Kłuszynem

Otwarte możliwości

Wojska polskie ruszyły pod Kłuszyn, ponieważ chciały zatrzymać odsiecz dla broniącego się Smoleńska. Wiktoria kłuszyńska stała się jednak jednym z najbardziej wyjątkowych zwycięstw w historii Narodu Polskiego, nie tylko ze względu na pokonanie liczniejszego nieprzyjaciela. Wygrana pod Kłuszynem doprowadziła do zdetronizowania przez bojarów cara Wasyla Szujskiego. 28 sierpnia pod Moskwę dotarł hetman Stanisław Żółkiewski. Bojarzy pragnęli takich swobód, jakie obowiązywały w państwie polsko – litewskim. Żółkiewski podpisał z nimi układ, na mocy którego piętnastoletni królewicz Władysław IV Waza, syn Zygmunta III Wazy, został carem Rosji. Jego koronacja miała przypieczętować unię Polski z Rosją. „[…] nowopowstające złączone państwo we wschodniej Europie mogło stać się potęgą silniejszą od potężnej Turcji, mogło sięgnąć do Konstantynopola i stamtąd rozkazywać Europie” – pisał historyk i twórca jednej z pierwszych polskich encyklopedii, Jędrzej Moraczewski. Do koronacji jednak nie doszło. Dlaczego? Zdaniem historyka Juliana Baczyńskiego „przez upór i niedołęstwo Zygmunta III Wazy opóźniło się i przepadło ważne dzieło połączenia z Polską carstwa Rosyjskiego”. To bowiem polski król opierał się przed osadzeniem Władysława na tronie w Moskwie. Inne podejście prezentował hetman Żółkiewski. W traktacie zawartym pomiędzy nim a rosyjskimi bojarami zagwarantowano prawa i przywileje Cerkwii prawosławnej oraz duchowieństwa, zabroniono obejmowania urzędów w Rosji przez Polaków, pozwolono zbudować w Moskwie kościół katolicki dla Polaków i Litwinów, a między oboma państwami panować miał wieczysty pokój i stałe przymierze. Władysław miał zaś dokonać konwersji na prawosławie. I to właśnie było przyczyną niechęci Zygmunta III wobec takiego rozwiązania. Choć Władysław nigdy nie założył carskiej korony, formalnie carem był przez ćwierć wieku. I to mimo wyboru Michała Romanowa na nowego władcę w 1613 r. Tymczasem były car Wasyl Szujski osadzony został w klasztorze Czudnowski, a potem oddany w ręce Stanisława Żółkiewskiego. Hetman przywiózł go do Warszawy. Wraz z Szujskim przybyli jego małżonka, dowódca armii rosyjskiej – wielki kniaź Dymitr oraz następca Wasyla – wielki książę Iwan. Należy zaznaczyć, że nieprawdą jest, iż do stolicy Rzeczypospolitej Obojga Narodów przetransportowany został urzędujący car. Tak jak już wcześniej wspomniałem, Wasyl Szujski został zdetronizowany przez rosyjskich bojarów. Ale w niczym nie umniejsza to triumfu Żółkiewskiego. Podczas uroczystości, która miała za chwilę nastąpić, u boku polskiego monarchy stał będzie bowiem obecny car, Władysław.

Car Moskwy, Władysław IV Waza

Hołd ruski

Żółkiewski dociera z rosyjskimi jeńcami do Warszawy. Kolumna przejeżdża pod łukiem triumfalnym wybudowanym u wylotu Krakowskiego Przedmieścia na Plac Zamkowy. Na jej czele znajduje się sam wódz, za nim inni dowódcy, dalej zwycięscy żołnierze, a na końcu Wasyl i pozostali jeńcy. Wszystkiemu przyglądają się tłumy warszawiaków i mieszkańców innych miejsc Polski, którzy przybyli do stolicy, aby na własne oczy ujrzeć to wielkie wydarzenie. Wreszcie orszak dociera na Zamek Królewski, gdzie za chwilę dawny car uderzy czołem przed majestatem Rzeczypospolitej. Obecni są wszyscy posłowie i senatorowie, większość biskupów i wojewodów, a także najważniejsi politycy i dowódcy wojskowi. W asyście prymasa Polski oraz kanclerza wielkiego koronnego, na tronie siedzi władca Królestwa Polskiego, Zygmunt III Waza. Na miejscu jest jego syn, Władysław – aktualny car Rosji. Do Sali Senatorskiej wchodzi zwycięski dowódca, Stanisław Żółkiewski, i doprowadza jeńców przed majestat Rzeczypospolitej. Przedstawia ich królowi, prosząc jednocześnie o miłosierdzie dla nich. „ze wszystkiego wyzute, obnażone i ogołocone, i za więźnie przywiedzione, postawione i pod łaskę i miłosierdzia i łaski proszące i czołem o ziemię bijące” – mówi. Następuje moment kulminacyjny. Na podłodze leżą zdobyte moskiewskie sztandary. Wasyl Szujski schyla się tak, że prawą ręką dotyka podłogi. Całuje środek własnej dłoni. Zabiera głos. Uznaje się za pokonanego i obiecuje, że Rosja nigdy więcej nie napadnie na Polskę. Król podaje mu do pocałowania swoją rękę. Wasyl całuje. Teraz kolej na Dymitra. Dowódca armii moskiewskiej spod Kłuszyna upada na twarz i uderza czołem przed Rzecząpospolitą oraz jej monarchą. Składa przysięgę. Wtem na twarz pada Iwan, trzykrotnie bije czołem o podłogę, składa przysięgę i wybucha płaczem. Na wszystko złowieszczo spogląda z ułożonego na ziemi carskiego sztandaru czarny dwugłowy orzeł. Zgromadzeni udają się teraz do kościoła św. Jana,  tzw. kościoła Rzeczypospolitej (dzisiejsza bazylika archikatedralna) na uroczystą Mszę Świętą. Hołd Szujskich dobiega końca. Co dalej działo się z moskiewskimi jeńcami? Niektórzy chcieli zemścić się na nich za rzeź, jakiej dokonano na Polakach z dworu Dymitra Samozwańca. Potraktowano ich jednak godnie. Umieszczeni zostali w Pałacu Mokotowskim, a potem przewiezieni do Gostynina. Dla Wasyla Szujskiego musiało być to zaskoczenie, gdyż mógł oczekiwać, że zostanie ścięty. Zmarł jednak dopiero 12 września 1612 r. Chociaż część osób uważa, że przyczyną zgonu było otrucie, prawdopodobnie niegdysiejszy car Moskwy zmarł na tyfus. Później zwłoki Szujskich sprowadzono do Warszawy i złożono w specjalnie zbudowanej Kaplicy Moskiewskiej na początku Krakowskiego Przedmieścia, przy skrzyżowaniu dróg na Solec i Czersk. Moskale widzieli w tym jednak chęć upokorzenia. W związku z tym, w 1635 r., wykupili szczątki i, 11 czerwca 1635 r., uroczyście pochowali Wasyla Szujskiego w Soborze Archangielskim w Moskwie.

Dowódca wojsk polskich w bitwie pod Kłuszynem – hetman Stanisław Żółkiewski
Hołd Ruski

Dlaczego nie zostaliśmy supermocarstwem?

Gdyby Polska i Litwa zawarły unię z Moskwą, tworząc Rzeczpospolitą Trojga Narodów, powstałoby państwo, któremu nie przeciwstawiłby się nikt z ówczesnych władców. Co jednak stanęło na przeszkodzie, aby doszło do unii? Istniały dwie koncepcje. Pierwsza z nich, reprezentowana przez króla Zygmunta III, zakładała, że Moskwę należy ujarzmić. Ta się ukorzy i podyktujemy jej swoje warunki. Król chciał osobiście zostać carem i miał do tego poparcie papieża, Pawła V. Zygmunt był katolikiem i zamierzał nawrócić Rosję. Następca św. Piotra udzielił wieczystego odpustu wszystkim, którzy wezmą udział w „wyprawie na schizmatyków”. Zygmunt otrzymał też od  niego pobłogosławione miecz i kapelusz. Paweł V liczył, że po nawróceniu Moskwy, na łono Kościoła przybędzie za sprawą Zygmunta również Persja.

Druga koncepcja, którą popierał hetman Żółkiewski, zakładała liberalne potraktowanie Państwa Moskiewskiego. Wedle tego pomysłu, uszanowanoby odrębność religijną Rosji i nadano bojarom liczne prawa. Carem zostałby Władysław, dokonawszy wcześniej konwersji na prawosławie. Hetman, po podbiciu kraju, dbał o to, by Polaków tratowano jak wyzwolicieli, nie zaś jako najeźdźców. Nakazał swoim żołnierzom godne zachowanie. Takie postępowanie zjednało mu przychylność Rosjan. Pod Moskwą wyszła mu naprzeciw wielka delegacja bojarów, Cerkwii i dworu carskiego. Podpisał wspomniany już przeze mnie traktat. Panowaniu nowego cara, Władysława, poddały się m. in. Możajsk, Niżny Nowogród, Jarosław i Wiaźma. Poparcie  wyraziło również duchowieństwo prawosławne. Do liturgii wprowadzono modlitwę za zdrowie i powodzenie nowego władcy. W Moskwie bito złote monety z wizerunkiem Władysława. Wojsko hetmana Żółkiewskiego wpuszczono do stolicy jako orszak nowego cara. Król Zygmunt blokował jednak przyjazd swego syna do Moskwy i ostro skrytykował Żółkiewskiego za podpisanie traktatu. Nie parafował go, co sprawiało, że porozumienie było nieważne. Demonstracyjnie podarł dokument elekcyjny zawierający potwierdzenie przejścia królewicza na prawosławie. Żółkiewski prosił króla o zmianę decyzji. Ten jednak nie ulegał. Wobec takiego stanu rzeczy, Żółkiewski opuścił Kreml. Moskale stracili w końcu cierpliwość i przepędzili polski garnizon. Straciliśmy dziejową okazję. Mogliśmy stać się hegemonem, przed którym na kolana padałby każdy władca…

Polska Kamczatka

Na koniec posnujmy wyobrażenia o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Zygmunt Waza zgodził się na elekcję swego syna. W 1920 r. słynny historyk Wacław Sobieski pisał: „Polacy mieli budować państwo obejmujące w swych granicach lwią część ludów całej Słowiańszczyzny. Były to czasy niezmiernej powagi i znaczenia dziejowego. Był to moment, w którym Polsce zaświtała sposobność do przeobrażenia się w mocarstwo światowe o rozmiarach niebywałych”. Ówczesny publicysta Krzysztof Warszewicki stwierdził, że, gdyby plan się powiódł, powstałoby największe w dziejach imperium. Europejska część Rosji zajmowała bowiem wówczas powierzchnię 4 mln km2 i liczyła 10 mln mieszkańców. Rzeczpospolita rozciągała się na obszarze 800 tys. km2 i zamieszkiwana była przez 11 mln ludzi. Dla porównana, współczesna Polska zajmuje powierzchnię nieco ponad 300 tys. km2. Moskiewska ekspansja na Syberię trwała przez cały wiek XVII, ale proszę sobie wyobrazić, w jak ogromnym imperium moglibyśmy dzisiaj mieszkać: Rzeczpospolita Trojga Narodów od Bałtyku aż po Kamczatkę. Na forum ONZ dyskutowalibyśmy dzisiaj (po polsku oczywiście) na temat prowokacji reżimu Kim Dzong Una przy granicy z Polską. Mamy czas wakacyjny. Pomyślcie Państwo. Nie chcielibyście wyjechać nad polskie morze: Morze Czarne?

Mateusz Dębski

Pasjonat polskiej historii, zwłaszcza tej dotyczącej I RP oraz II wojny światowej. Miłośnik lotnictwa, sportu i polityki. Student filologii germańskiej na Uniwersytecie Łódzkim.

Powiązane artykuły

Back to top button